prawy gość

Jest tu taki jeden.

Prawy i skromny. Nie chwali się za bardzo i nie chlubi swoją sławą, a ona sięga granic wielu krajów i kontynentów. On sam raczej się chowa 😉 . Każdy chciałby wiedzieć, gdzie go znaleźć, ale on nie chętnie zdradza gdzie przebywa… Zamieszkuje sobie bieszczadzkie lasy. Ci, którzy Go znają, też nie zdradzają… Szanują jego prywatność i lubią spotykać się z nim sam na sam 😉 . Zagląda głównie do tutejszych kuchni, ale jego pojawienie się na salonach i w wykwintnych restauracjach budzi zachwyt i gwarantuje euforię biesiadujących. Niepowtarzalny zapach i aromat towarzyszy jego wizytom. Pan Borowik, bo to o nim mowa, właśnie odwiedził i nasz dom.

DSC00789

DSC00788

 

Długo zeszło Przemkowi, by namówić go na wizytę. Naszukał się go, ale było warto.

DSC00793

DSC00801

Teraz syci nas swoją obecnością. Goście zachwyceni, my szczęśliwi i choć nieco oschły z niego jegomość w późniejszym niż jesienny kontakcie, to lubimy Go i zimą i wiosną i latem. 

DSC00798

DSC00797

To jednak nie koniec wizyt leśnych mieszkańców. Oczekiwania na przybycie dobrego znajomego Pana Borowika trwają 🙂 . Bieszczadzki Rudzielec, Rydz, powinien zapukać do drzwi lada moment 😉 . 

 

jak po stolnicy

Ileż to nasłuchaliśmy się narzekań na drogę dojazdową do Smolnika od samego początku naszego tu zamieszkiwania. Nie było osoby (precyzując: kierowcy), która nie wypowiedziałaby negatywnego komentarza na temat stanu dróg publicznych w okolicy 🙂 . Kiedy się tu przeprowadziliśmy dominowało niezadowolenie ze względu na dziury…

100_2561   100_2560

I faktycznie, jak na „załączonym obrazku widać”, droga przypominała swoją nawierzchnią ser szwajcarski. Szosówką po tym odcinku nie było opcji przejechać, tzn. jakby się ktoś strasznie uparł to tak, ale roweru szkoda było.

Zabrali się więc fachowcy – drogowcy za naprawę stanu rzeczy, który tak wiele do życzenia pozostawiał. W związku z tym na odcinku Komańcza – Radoszyce zagościły światła i ruch wahadłowy. Jak się domyślacie i ta sytuacja wywołała wielkie wśród podróżujących niezadowolenie. Bo przecież są „już tak blisko naszego domu, a tak długo na tych światłach schodzi”. Niektórzy mówili, że gorzej niż w Warszawie w godzinach szczytu… Może, choć nie doświadczyłam tego na własnej skórze. Wiem jednak tyle, że remont drogi Komańcza – Zagórz o wiele gorzej wspominam i ilość świateł i wahadeł wówczas była nie do zniesienia. Odcinek 50 km z naszego domu do Sanoka czasem zajmował i 2 godziny. Wahadełka do Komańczy nie stanowiły więc dla nas ubiegłego lata wielkiego wyzwania 🙂 .

Tak czy siak, droga już ukończona! Jeszcze ostatnie kosmetyczne poprawki, wykończenie pobocza i jedziemy!!! Równiusieńka, nowiusieńka nawierzchnia za pewne ucieszy przybywających w nasze strony turystów. Gładko i przyjemnie!

DSC00780

DSC00786

DSC00782

Ostrzegam… Korki wciąż się jednak zdarzyć mogą 😉 .

DSC00785

troszkę o próżności :)

Ajajaj…Przyznaję się szczerze do pewnej próżności za sprawą naszych Gości 🙂 . Jednakże… któż nie uwielbia być rozpieszczanym przez innych?!? Próżne to, ale wielce miłe uczucie, gdy ktoś jeszcze niedawno całkiem nam obcy wkłada swoje serce i myśli w sprawienie nam przyjemności. Nasi Goście darują nam nie rzadko ciekawą książkę, wino z dobrej winnicy, coś słodkiego dla rozpieszczenia podniebienia albo trunek przedni własnej roboty, ślą kartki z różnych stron świata. Bywa, że trafia do nas rękodzieło – obraz, ozdoba…

Malowidło Ani zdobi ścianę Bieszczady. 

DSC00253

Pokój był jeszcze w sferze bardzo odległych planów, gdy dostaliśmy ten obraz (początkiem października zeszłego roku), ale od razu wiedziałam jakie będzie jego przeznaczenie 🙂 . 

W tym roku z kolei z życzeniami pomyślności trafił do nas wianek Małgosi. Właśnie zawisł na naszych drzwiach. Proszę jaki piękny! Na pewno przyniesie nam powodzenie 🙂 . 

DSC00721   DSC00720

DSC00722

 

Dzięki!

Dla nas zawsze i niezmiennie najlepszym prezentem są i zawsze będą Wasze wizyty i uśmiechnięte twarze. Czytamy sobie Wasze wpisy w naszej książce Gości, która też została nam podarowana 🙂 , i rośniemy w środku. Ku końcowi ma się kolejny super sezon – nie pierwszy i nie ostatni! 🙂 🙂 🙂 Będą następne – doczekać się nie możemy!

al pomodoro

Dwa lata temu pousychały, w zeszłym roku zamarzły, a w te wakacje… Obrodziły!!! Po raz pierwszy udało nam się wychodować pomidory!!!! Ten pierwszy był chyba najsłodszy 🙂 :

DSC00687

Nie wiem co w tym roku nastąpił za przełom. Czy to za sprawą naszej pielęgnacji, czy to na prawdę „do trzech razy sztuka”, czy może akurat upalne lato mało z tym coś do czynienia. Cokolwiek by w tym roku nie zadziałało, fakt jest taki, że krzaków gąszcz pokryty jest owocami zielonych jeszcze i czerwonych już pomidorów.

DSC00698   DSC00699

DSC00696

DSC00693

Smakują przepysznie!!! Słodkie, organiczne, zdrowe. Tym smaczniejsze, że własne!

Zapowiadają ochłodzenie – uffff… Dzięki Bogu! Ochłodzenie i deszcz się przydadzą, byle jeszcze nie przymrozek 😉 . Niech zdążą wszystkie dojrzeć nim zmarzną! Niech dadzą podniebienia sobą nacieszyć! A u Was co jutro na śniadanie?