Smolnikowe Klima-ty

Mamy tak z Przemkiem, że lubimy snuć plany.

Od zawsze tak było…

Często zdarza nam się usiąść wieczorem i rozmawiać o tym, co wydaje nam się, że będzie miało miejsce za – na przykład – kolejne 5 lat. Jako gówniarze jeszcze snuliśmy wizje na „po maturze”. Od tamtego czasu lat upłynęło już wiele. Pięć razy cztery plus jeden i trochę 🙂 , a my wciąż z uporem o tym samym gadamy 😉 . 

Kiedy tak siedzimy sobie i rozmawiamy, totalnie frywolnie puszczamy wodze fantazji. Przecież w myślach (czyt. marzeniach) nic nas nie ogranicza! Szczerze mówiąc tak urodził się pomysł „domku na kurzej łapce”, gdzieś daleko „hen”, czyli jak się okazuje nasze tu i teraz życie codzienne.

I tu zaznaczyć muszę, że przyszło mi dzielić życie z niesamowicie przedsiębiorczym facetem. Przemek NIGDY nie przestaje myśleć, kalkulować, rozważać. Zazdroszczę Mu tego, bo sama taka nie jestem. Przypłacamy z Jagną to Jego notoryczne skupienie czymś co nazywam „nieobecnością w obecności”. Czasem nawet nie wiem, jak daleko od nas jest, siedząc tuż obok. Jednakże scenariusz jest zawsze taki sam. Ja gadam i gadam, bo „fajnie byłoby”, a Przemek mi odpowiada: „Dobry pomysł. W tym roku na pewno się nie uda, ale kto wie za rok, może dwa”.

Czas na małą retrospekcję. Mianowicie – nasze pierwsze lato w Smolniku wiele nas nauczyło. Pamiętam, że przyzwyczajeni do suchego, wysokogórskiego klimatu, pociliśmy się nieziemsko w tej gorącej wilgotnej bieszczadzkiej krainie 😉 . Lato było upalne, noce również. Powietrze stało w miejscu, a my (i część naszych Gości) śpimy na poddaszu. Noce nie przynosiły żadnego wytchnienia. Zero wiatru, nieustanne oczekiwanie na deszcz… To wtedy po raz pierwszy padł pomysł klimatyzacji. Z goła szalony, bo wypowiedziany na głos brzmi nieco niewiarygodnie. Klimatyzacja w 110-letniej chacie 🙂 🙂 🙂 . Też się śmiejecie? Ja długo się śmiałam, i pukałam się w czoło.

Minął rok, może dwa, trzy na pewno i wciąż było nam latem gorąco. No nam, ale i Gościom też… Tym milej jest mi poinformować, iż wraz z początkiem piątego sezonu mamy na poddaszu dwie klimatyzowane sypialnie: Bieloną i Południową.

   

   

Niemożliwe stało się rzeczywistością.

Pilocik, przycisk, klik i wieje 🙂 .

Uffff…

🙂 🙂 🙂