Pamiętacie takie powiedzenie? Kiedyś, kiedyś tak się mówiło… Zanim coś było „cool”, było „w dechę”, a teraz jakie jest, nie wiem :). Jakoś omija mnie slang młodzieżowy, to chyba oznaka starzenia :).
U nas jest ostatnio „w dechę” w każdym razie :). Dużo pracy w drewnie znaczy.
Zaczęło się od znaku „Gospodarze”, by nadać odpowiedni kierunek krokom naszych Gości.
Zdarzało się bowiem, że niczego nie świadomi Goście, z narażeniem życia przekraczali próg niewidzialnego ogrodzenia dla naszych psiaków i obdarowywani zostawali lawiną miłości Alty i Schnappsa, do których dołączył obecnie Zigur (leciwy, mądry owczarek niemiecki). Przyznaję, iż nie lada muszą mieć odwagę, Ci kierujący swoje kroki do drzwi tarasowych zamiast wejściowych, bowiem choć nasze czworonogi do groźnych nie należą, to są dużymi psami i potrafią szczekać, jak szalone. Ponadto Schnappsie skacze i daje buziaki prosto w usta :). Dla nas to norma, ale dla niczego nie podejrzewających podróżników może to być szok.
W końcu był czas zamontować także „wizytówki” nad drzwiami.
To jednak nie wszystko! Schnappsie już od listopada ma swój domek na dworze. Alta i Zigur czekali na swoją kolej i z powodu wielkiego Alty lęku przed letnimi burzami doczekała się ona swojej budy.
Dokończenie dachu przełożyliśmy jednak na termin późniejszy… Mały wypadek przy pracy sprawił, że zapał i chęci nieco opadły.
Przemek ma guza, ale wdzięczność Alty wynagrodziła ból.
Tyle u nas :).
Guz szybko zniknie a psiaki z budy zadowolone ,tez bardzo lubię zwierzęta ,czasy się zmieniają i slang się zmienia
Superowy pomysł z tymi tabliczkami nad drzwiami