Oj, jak ja nie lubię rano wstawać! Kto mnie zna ten wie, że nie wolno podchodzić i pytać mnie o nic do póki pierwszy łyk kawy nie zacznie krążyć w moich żyłach :). Niektórzy nawet, kiedy dzwonią rano, pytają, czy kawa już była. Jak nie, nie ma „gadki” ;).
Ale dziś znów opłacało się wstać. Zawsze jest sens. Kawa pachnie, naleśniki się smażą, a za oknem, to:
A jak tam Wasza sobota się rozpoczyna?
Raj na ziemi,cudownie!