wielkanocne wspomnienia

O tym jak niedaleko pada jakbłko od jabłoni przyszło mi się przekonać po raz kolejny.

Pamietam z dzieciństwa taką sytuację: ja i mój brat siedzimy w kuchni przy stole obsawieni całym sprzętem do robienia pisanek. Uzbrojeni we wszystko prócz cierpliwości 🙂 . Mamy: farbki pachnące octem (przygotowane przez Rodziców), pisaki, naklejki i wszystko inne na co pozwoliła mama. Czekamy aż kochana rodzicielka ugotuje jajka i da znak „start”. Damy wówczas upust kreatywnej stronie naszych osobowości i wykonamy najpiękniejsze pisanki świata 😉 . Czas oczekiwania na jajka na twardo wydaje się być niemiłosiernie długi. W końcu mama mówi: „Ok, 10 minut minęło”. Zdejmuje garnek z kuchenki, wstawia go do zlewu, zalewa jajka zimną wodą i po chwili dodaje: „No nie! Znów to zrobiłam”…

„To”, czyli co? A no, z rozpędu potłukła mama jajka na twardo w garnku, żeby się pomoczyły w zimnej wodzie i lepiej obierały 🙂 . Tylko, że… to jajka na pisanki, czyli skorupki winny być nienaruszone.

W tej sytuacji, proces gotowania jajek należało powtórzyć, skazując mnie i brata na ponowną mękę oczekiwania. Za drugim razem zawsze mama już jednak pamiętała, żeby tych jajek nie tłuc 🙂 . 

Pamiętam też jeden taki rok, kiedy byliśmy już znacznie starsi i nie robiliśmy pisanek. Mama gotowała wtedy jajka do święconki rano, przed pójściem do kościoła. Znów odwinęła swój popisowy numer z potrzaskaniem skorupek, jednak tym razem już jej nikt nie motywował do powtórki. Nie było z resztą czasu na repetę, bowiem czas był już najwyższy wychodzić na święcenie. To też Jadwiga kochana włożyła nam do koszyczków te potrzaskane jajka 🙂 , ukrywając je skrzętnie pod chlebem i kiełbaską 🙂 🙂 🙂 .

Ja wczoraj z wielką ekscytacją wstawiłam jajka na twardo z rana, żeby były gotowe dla Jagny na wieczór. Chciałam oszczędzić jej „nie mającego końca” oczekiwania. No i jajka gotowe, ja je „cyk” z kuchenki pod zimną wodę i odruchowo „ciach” – potłukłam skorupki w zimnej wodzie 🙂 . I tyle z tego, że człowiek sobie myśli, że jak dorośnie, to na pewno nie zrobi tego, czy tamtego, jak zwykli to robić Rodzice 🙂 . 

TaaaakJak mawiają „gena nie wydłubiesz” 😉 . Święta to prawda, która w te tak inne od wszystkich świąt, wprawiła mnie z bardzo dobry, roześmiany humor 🙂 . 

Zjadłyśmy z Jagną jajka na śniadanie. Drugie ugotowałam na wieczorne dekorowanie, a jedno i tak mi w gorącej wodzie pękło 🙂 .  

Wesołego Alleluja!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

26 + = 32