a gdyby tak cofnąć czas

Wiele mam pomysłów na posty, bo wiele do mnie myśli przychodzi. Niektóre jednak skreślam od razu, bo nie wydają mi się odpowiednie. Innym pozwalam dojrzewać, odnajdywać odpowiednie słowa, zmieniać się i z czasem stają się gotowe. Niektóre odepchnięte na początku, wracają w nowej wersji. Są jednak i takie myśli, które od razu są właściwe.

I tak dla przykładu dziś miałam sen o tym, że cofnął się czas… Dosłownie – byłam sobą sprzed 8-9 lat. Byłam za oceanem. Otaczały mnie wysokie skaliste góry, bezmiar przestrzeni i bielusieńkiego śniegu. Stałam na „szczycie świata” z wpiętymi nartami gotowa do startu. Szus… uniósł mnie puch i poczułam coś, co nazywam lekkością bytu. Coś czego od bardzo dawna nie czułam. Coś za czym tęsknię czasem mniej, a czasem bardziej. To taka radość z chwili, z zabawy na jaką pozwala nam czasem życie. Kiedyś tak było – lekko, śmiesznie, bez poważnych decyzji i intensywnej codzienności 🙂 . 

Obudziłam się i chwilę mi zajęło, by zdać sobie sprawę z tego, że dziś to dziś, a tamto to był sen. Pomyślałam: „Ach ta lekkość bytu. Umknęła. Już jej nie ma.”. Spojrzałam na swoje śpiące dziecko i zdałam sobie sprawę z tego, że „lekkość bytu” ma się nijak do tej cudnej buzi. Zeszłam na dół skrzypiącymi schodkami i uświadomiłam sobie, że takie właśnie zawsze mi się marzyły. Drewniane i skrzypiące. Włączyłam ekspres, zaparzyłam ulubioną kawę. Do kuchni zszedł mąż i rozpoczęliśmy nasz codzienny, poranny rytuał śniadaniowy. 

A mogło nam się nie udać. A mogliśmy w życiu wybrać inaczej. Inne podjąć decyzje. Może do dziś wystarczałaby nam wyłącznie lekkość bytu 😉 , a może tęsknilibyśmy za czymś więcej. Za za dumą i zadowoleniem, które choć często okupione brakiem czasu i zmęczeniem, dają nam wielką satysfakcję. 

Chyba więc nie warto cofać czasu 🙂 . W dniu dzisiejszym patrząc wstecz widzę to, jak szybko i płynnie „kiedyś” zmieniło się w „dziś”. Wiem, że „dziś” za chwilkę będzie „jutrem”.

I wiecie, co. Może już nigdy nie wepnę nart i tak pewnie jak kiedyś nie ruszę w dół. Może nigdy nie dobiję 6000km na rowerze od maja do października. Wiem też, że nie przebiegłabym jednego kilometra w swoim życiu, gdyby wszystko się w nim nie zmieniło, a tak mi się to teraz podoba 🙂 . 

Ciekawe co przyśni mi się dziś… A może podpowiedź jak zbudować wehikuł czasu 😉 . Kusząca wizja.

Jedna myśl nt. „a gdyby tak cofnąć czas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

+ 37 = 47