Coś w Bieszczadach ruszyło. Coś się odblokowało. Ni stąd, ni zowąd wielu ludzi szuka tu swojego miejsca. Na gwałtu rety wszyscy chcą w Bieszczady! Dla jednych to forma ucieczki, dla innych sposób na powrót. Kupić ziemię, zbudować dom, prowadzić pensjonat, może stadninę… Ach, jakieś to wszystko znajome 😉 . Nawet za bardzo!
Doświadczenia i spotkania ostatnich tygodni uświadomiły nam pewną prawdę. W natłoku codzienności i jej „wymagań” totalnie zapomnieliśmy o tym, że nam udało się spełnić marzenie, u którego progu stoją teraz nasi Goście.
Często w rozmowie mówię: „uważaj o czym sobie marzysz, bo może się spełnić” 😉 . Trochę przekornie, nieco przewrotnie. Równie często powtarzam, że dom nasz kupiliśmy sercem i gdybyśmy byli w pełni świadomi wyzwań, jakie on przed nami postawi, to nasza przygoda w Bieszczadach nigdy by się nie wydarzyła. W dążeniach do poprawy i doskonałości zapętliliśmy się tak bardzo, że zapomnieliśmy o najważniejszym. O tym marzeniu, które było początkiem wszystkiego. Gdybyśmy go nie mieli, to by nas tu dziś nie było.
Patrzę wstecz i co widzę?
I jeszcze… Bezmiar nocnych godzin, które Przemek spędził szukając w Internecie naszego miejsca na ziemi. Nerwówkę powrotu zza „wielkiej wody”. Niewiadome na każdym kroku. „Dobrych” ludzi, którzy nam radzili… I choć dziś jesteśmy tu, gdzie być chcieliśmy i wszystko jest po naszej myśli, to lekko nie było! Każdy musi przetrzeć swoje szlaki. Zapłacić „frycowe”. Zwał jak zwał – nam przyszło poznać tutaj wiele gorzkich smaków, dlatego słodycz dnia dzisiejszego smakować winna tym bardziej. Jednakże czasem zapominamy po co to wszystko…
Trudności odejdą w niepamięć. Przyjdzie w końcu cieszyć się tym, że jest coraz łatwiej. Że może już niebawem pomyślimy o sobie, bo dopracowaliśmy prawie wszystkie frapujące nas sprawy na tyle, by usiąść latem w hamaku na dłużej niż 5 minut 😉 .
Nie zazdroszczę „Poszukującym” momentu w życiu, w jakim teraz się znajdują. Ja chyba nie dałabym rady przejść tej drogi raz jeszcze (choć Przemo, jak zawsze w opozycji stoi do tego stwierdzenia).
Chyba jednak o to w tym chodzi. O przygodę, o nieświadomość i wiarę w to, że we dwoje „góry przenosić można”, bo nawet jak się nie da, to i tak jakoś wychodzi 🙂 .
Szczerze trzymamy kciuki za Was wszystkich! Co komu pisane, to dostanie… A w chwilach słabości służymy radą 🙂 . Trochę – choć nie wiele – więcej już wiemy 🙂 .
To za was ja trzymam kciuki ,aby wszystko układało się wam dobrze
Dziękujemy 🙂 . Twoja dobra energia dociera do nas cały czas!!!
Ja nie mam energii to wy ja macie
oj bajkowo tam u Was, bajkowo, „co komu pisane …” , no ale trzeba też samemu przyłożyć się do napisania dla siebie historii , jesteście tego przykładem
To prawda, ale wiele zależy od „przypadku”, bo my właściwie przypadkiem znaleźliśmy Smolnik 🙂 .
W jaki sposób przypadkiem
Szukając zupełnie gdzie indziej, Przemek zrobił literówkę w nazwie wpisując ją w wyszukiwarkę. Wyświetliła się oferta domu na sprzedaż w Smolniku, a reszta to już historia 🙂 .
To super ,niekiedy przypadek decyduje o naszym życiu
Oj tak, tak, trzeba uwazac z marzeniami….
Zycze, zeby wiosna i latem udalo sie Wam na dluzej niz 5 minut w hamaku.
Dzięki! To nasz „projekt” 😉 na 2016 rok!
No jaja to Wy macie …….. Bycze. Qrna tylko co zauważyłem – odkąd zakotwiczyliście w Bieszczadach to już takiego śniegu nie było – klimat podgrzaliście czy co??
?