A już myślałam, już się bałam… że nie przyjdzie… że w tym roku do nas nie zawita… Tegoroczna „polska złota” kazała na siebie poczekać. Przywitała nas pluchą i deszczem, a właściwie nawet i śniegiem. Kolorów co prawda nie brakowało, lecz w oprawie mgieł i kropel deszczu brakowało im reklamowego efektu „hot/wow” 😉 .
Doczekaliśmy się jednak!!! I choć podziwiam ją głównie w tylnego siedzenia samochodu, to wątpliwości nie ulega, że piękna jest i jak co roku urzeka niesamowitą paletą barw. Cieszy oko, wygrzewa kości i przynosi spokój.
Witamy Cię BIESZCZADZKA ZŁOTA JESIENI.
Zostań z nami jak najdłużej!
Oj,tak jesień w Bieszczadach to paleta barw.
Gratuluję maleństwa!
Pozdrawiam
Piękne foty