Amerykanki często mówią:
„One woman’s trash
Is another woman’s treasure.”
Wiele w tym racji! Zwłaszcza gdy uogólnić niniejszą prawdę na płci obie, wychodzi na to, że to, co jedni wyrzucają, inni cenią i nadają mu wtórne życie. W myśl niniejszej zasady sanocki skansen zorganizował lokalną letnią imprezę pod szyldem „Galicyjskiej Graciarni”. W trzecią niedzielę każdego letniego miesiąca, poczynając od maja, rynek galicyjski sanockiego muzeum tętni życiem na nowo. Zamienia się w targowisko pełne śmieci=skarbów, które za mniejsze lub większe pieniądze można zakupić i zabrać ze sobą do domu. Od starego garnka i wagi, przez zegary, zegarki i zegareczki (DZIAŁAJĄCE!!!) po bibeloty z babcinej szuflady, ale i nowe rękodzieło stworzone na bazie zapomnianych przez kogoś surowców. Po prostu cuda, cudeńka!
W ubiegłą niedzielę odnalazłam dwa stoiska, od których nie mogłam odejść. Okazuje się, że są „wariaci” kochający rowerowanie na tyle, by ów motyw wplatać w wykonywaną przez siebie ceramiczną BIŻUTERIĘ! Rzecz jasna nie mogłam od tego ślicznie zorganizowanego kramiku odejść z pustymi rękami 🙂 🙂 🙂 . Przemo zostawił mnie i poszedł „w długą” szukać staroci, a ja wybierałam między zawieszkami, magnesami, kolczykami i broszkami. What fun it was!!! Para dla mnie, para dla Andrei, no i magnes dla Jess… W Ameryce takich nie mają, ale już niebawem będą mieć. Spakowane i gotowe do wysłania 🙂 . Zakochałam się w tych drobiazgach. To dopiero początek mojej kolekcji – coś tak czuję…
Kilka kroków dalej kolejna perełka. Stare „pokornikowe” drewno, które tak lubimy, ktoś zbiera, restauruje i zbija w bardzo gustowne ramy, oprawy luster, wieszaki i tym podobne przedmioty użytku codziennego. Ciężko się zdecydować i wybrać jakieś jedno, czy dwa cuda „z innej bajki”.
Mówię Wam, w głowie się kręci!
I choć wszystkie moje zeszłoniedzielne odkrycia zakupić można codziennie w Internecie, to w otoczce skansenowego ducha wszystko jakoś pięknieje jeszcze bardziej i nabyte przedmioty nabierają magicznej wartości. Internetowe zakupy są jakieś takie bezduszne – wybierz, kliknij, kup… A na galicyjskim rynku trochę pogaduszek, trochę spokań i dużo historii. Świetna inicjatywa! Sanocki skansen to bez wątpienia wizytówka tego miasta.
Pojawiło się w poście „selfie” 😉 , więc tak przekornie i w nawiązaniu do poprzedniego posta…
Dajemy tej imprezie:
wielkiego LAJKA ;).