Wielka pasja. Może tym razem wystarczą zdjęcia, byście nas zrozumieli. Tak bardzo kochamy siedzieć na „niewygodnym” siodełku, po prostu patrzec i pedałować…
Wielkanoc za nami, a majówka przed! Kolejne koło zatoczył czas.
Pewnie zauważyliście, że wiele odmierzam rocznic, pamiętam daty i zdarzenia. Tak już mam :). Obracam się w myślach wstecz i widzę, jak zmienia się nasze życie. Jak coś, co przerastało, staje się codziennością. Przemek zawsze patrzy w przód i widzi to, na co ja rok później się obracam :). Przyznaję Mu wówczas rację :).
Majówkowicze smolnikowi ważne jest to, że łąka gotowa!
Nie zapominamy również, że Goście, którzy przetrwali czas wysuszonej studni i począków naszej kuchni wracają!!! Chyba większego podziękowania nie ma.
Czekamy! Troszkę zaszło u nas zmian :). Majowego rekonesansu czas :).
Ten wpis dedykuję naszemu wiernemu czytelnikowi :). Będzie i o Wielkanocy i o jedzeniu.
Święta upływają sobie w swoim tempie. Został nam jeszcze tylko jeden dzień… Przez długo nie czułam klimatu Wielkanocy. Jakieś dziwne wydawały mi się te święta, aż do teraz. DOM HUCZY OD GWARU GOŚCI – 4 nieprzeciętne rodziny! Wyobraźcie sobie, że pośród naszych domowników jest sześcioro dzieci w wieku od 5 do 11 roku życia, a wszystkie z nich mówią biegle przynajmniej 2 językami, niektóre 3 albo i 4!!! Niesamowite :)! Co ciekawe, niektóre nie mówią w ogóle po polsku, a i tak cały dom pełen jest gwaru i rozmów. Po przemyśleniu jednak sądzę, iż bieszczadzkie błoto scala pokolenia i nacje najmocniej ;):
Tegoroczna Wielkanoc to spotkanie kultur i tradycji, ale jedno jest wspólne przesłanie. Mianowicie, JAJO :).
Pogoda dopisała nam iście wiosenna, czyli nie wiadomo czego się spodziewać :). Rano pełne słońce:
W samym środku dnia burza.
A no koniec mgły :).
Acha, miało być jeszcze o jedzeniu :).
Otóż, po okresie postu nadszedł czas „wyżerki”. Wszyscy chyba czekali na te dni. Nasze wielkanocne menu znajdziecie na stronie internetowej SK (www.bieszcady-smolnikoweklimaty.pl) w zakładce „oferty specjalne”. Prezentuję kilka zdjęć na dowód tego, że „dotrzymujemy słowa”. To, co zaplanowane zostało zaserwowane . I tak, dziś prócz żurku z białą kełbaską byla… KARKÓWA i moje ziemniaczki zapiekane z…
Hmmm, nie napiszę, ale powiem jak przyjedziecie ;).
Na stole zagościł także coleslaw.
Ja wiem, czytacie i sądzicie – sałatka owocowa na deser. Nudy, ale…
(…) mamy swój sekretny sposób na ożywienie tematu :). Adwokat – POLECAMY!
Na zakończenie może się powtórzę. Zawsze bowiem mówię, że najwiekszym komplementem od naszych Gości jest ich ponowna u nas wizyta lub polecenie nas znajomym. Jeżeli zaś chodzi o serwowane przez nas posiłki, to pusty talerz mówi wszystko, ale i prośba o przepis znaczy równie wiele.
Dziś dałam ich kilka :). Czuję wielkie spełnienie!
Nie zapomniałam o Was! Tylko jakoś tak wszystko wydarzyło się na raz – kurs, wizyta Wayno i nagle okazuje się, iż czas Wielkanocy tuż za rogiem. Zanim pokażę Wam jak wyglądają przygotowania świąteczne w Smolnikowych Klimatach chcę komuś bardzo pięknie podziękować w swoim i Przemka imieniu.
Panie Lesławie,
Te podziękowania są dla Pana!
Nie tylko cieszy mnie fakt, że czyta Pan naszego bloga, że nie „boi się” Pan komentować
naszych postów, ale…
PRZEDE WSZYSTKIM DZIĘKUJEMY PANU I PANA RODZINIE
ZA PIĘKNĄ KARTKĘ WIELKANOCNĄ!
Życzymy Panu i najbliższym wiosennej aury na czas Wielkanocy,
niech jajeczka smakują w tym okresie
lepiej niż na codzień :), a dyngus niechaj nie pozostawi na Was suchej nitki :)!
Dziękujemy!
Nie jest to sekretem Panie Lesławie, że ja uwielbiam pisać – głównie prawdziwe listy i kartki :). W dobie Internetu jednak przyszło mi klikać i blogować 🙂 . Tym bardziej doceniam własnoręcznie napisaną kartkę, przesłaną do nas w tradycyjny sposób… Jestem zaczarowana całym zdarzeniem.
Nieskromnie dodamy, iż mamy nadzieję, że uda nam się spotkać z Panem Lesławem oraz wszystkimi naszymi czytelnikami. Zanim wpadniemy w wir kuchennych szaleństw, a także rozmów z Gośćmi, przedstawiam małą wycieczkę po wiosenno – wielkanocnej Izbie Biesiadnej.
Witamy w Smolnikowych Klimatach, oto Wasza sypialnia :). Dziękujemy za zaufanie i życzymy niezapomnianego pobutu :).
„Zobaczymy” się po świętach. Tymczasem odpoczywajcie i cieszcie się obecnością najbliższych!
Siudaki
To cała prawda, jaka istnieje! Tylko przez wewnętrzny spokój i polubienie siebie człowiek odnajduje szczęście. Już tyle razy sobie to uświadamiałam, lecz wizyta Wayno sprawiła, że cała ta filozofia nabrała nowego wymiaru.
Wayno… Mój swego czasu przełożony – ha 🙂 śmieszne to, jak teraz o tym myślę , kiedy siedzi sobie u nas na kanapie i czyta, ja zaś piszę tego posta 🙂 – a więc i współpracownik, ale przede wszystkim świetny kumpel. Napisał maila lub dwa, połączył się na SKYPE i bez większygo planowania po prostu spotkaliśmy się w Krakowie. Czasem trudniej zaplanować wycieczkę po Polsce niż spotkanie z Amerykaninem :). Coś takiego w nich jest… Luz, dystans, hmmmmm – „they just go with the flow :)”, dzięki czemu bez napięcia i spięcia 😉 po prostu można się spotkać. „Spotkać” – wiem jak to brzmi, ale tak właśnie to odczuwam. Jakby przyjechał do nas z Rzeszowa, a nie Ameryki :).
Wayno sprawił, że wizyta w Krakowie była magiczna. Wszystko, od spaceru:
Przez kawę w „sieci”:
Aż po sushi – rekomendacja Państwa J. Bardzo trafna i smakowita :)! Dzięki Krakowiacy!!! (P.S. Charlotte też nas zachwyciła!).
Tym razem kraków wieczorową porą zachwycał. Pamiętacie moje wieczorne wspomnienia sprzed miesiąca? Troszkę inna perspektywa tym razem :).
Smolnikowe Klimaty, cel podróży – czar bezchmurnego gwieździstego nieba i ognia zauroczył nas wszystkich.
Tematom nie ma końca, a czas ucieka… Ach, pewnie znów nam „pęknie” jak bańka mydlana :(. Póki co mamy go jeszcze trochę, więc cieszmy się chwilą!
Często powtarzam naszym Gościom, że pogoda zależy od pogody ducha. Nie ma złej, jak się jej taką nie widzi. Dla przykładu… Wszystko wczoraj poszło nie tak względem naszych zamierzeń i planów. Dzień był jednak pełen śmechu i dobrej zabawy. Pada? Nie mamy auta? Do Wiesi i Bogdana, uderzyliśmy, jak w dym. Pieczenie chleba, to świetna rezerwa na plan dnia, który nie wypalił! Uśmiech Wayno mówi wszystko:
Nie ma złych dni, są tylko deszczowe ;)! Teraz i ja muszę odnaleźć w sobie Jackon Hole…