Morfo = Fufs, Fufer, Mofer, Mofron, czyli prawdziwy Książę Smolnikowych Klimatów

Dwa lata temu było nam bardzo smutno. Nasza ukochana kotka Niki zachorowała i nie mogliśmy jej uratować :(. Tego samego dnia kiedy ją straciliśmy, Przemek zdecydował, że przygarniemy nowego kociaka. Tak trafił do nas Mofro. Taki maleńki niespełna 4-miesięczny urwis:

100_0387

Oj, jak on mnie denerwował. Był mały, był „chłopcem”, w ogóle nie miauczał i na dodatek właził wszędzie. W niczym nie przypominał głośnej i przytulnickiej Nikusi. Zeszło nam dobrych parę dni, żeby go nazwać, bo w ogóle nie „czuliśmy z nim klimatu”. 

Dziś bez Mofra nie czulibyśmy się w domu. A on sam stał się niesamowitym kotem, który chadza wyłącznie własnymi drogami, ale chyba nas lubi, bo udało nam się poznać kilka z jego ścieżek :). Ba, nawet zaczął miauczeć i wiemy o co w tym miauczeniu mu chodzi. Patrzcie jaki on piękny:

1  2

A Wam polecam posłuchać dziś tego – Przemka ulubiony kawałek z ostatniej płyty:

http://www.youtube.com/watch?v=A_8whcWL0PM

JJ Greay & Mofro i już jasne skąd to imię :).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

− 1 = 3