czy warto?

Nie dalej, jak przedwczoraj na jednym z bieszczadzkich forów zadano pytanie w stylu:

„Czy ktoś przeprowadził się z wielkiego miasta w Bieszczady? Czy było warto?” 🙂 .

Przeczytaliśmy komentarze, niektóre nas rozśmieszyły ujętą w sarkastyczne ramy odpowiedzią. Zastanowiłam się, co ja bym powiedziała. Chyba nie umiałabym udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Kocham to miejsce za jego oddalenie, spokój i ciszę. Za najpiękniejszą zieleń jaką w życiu widziałam.

Za bieganie po trawie na boso i niekończące się harce Jagny na zewnątrz bez względu na pogodę. Jednakże… czasem wszystkie te zalety potrafią stać się udręką. Zwłaszcza oddalenie (a może by tak to wszystko rzucić i…)!

I jeszcze, jak sobie człowiek wymyśli, że w tej lokalizacji chce innym na śniadanie, obiad i kolację serwować wyżej wspomniane: ODDALENIE, CISZĘ i SPOKÓJ to się czasem komplikują sprawy 🙂 . Okazuje się bowiem, że żywotność niektórych produktów nie jest tak długa, jak zakładał ich producent. Budżet wakacyjny można określić praktycznie mianem „non existant”, bowiem każdy odłożony z trudem grosik (żeby nie powiedzieć „uciułany”) już i od razu musi zostać zainwestowany. Tak to już jest, kiedy do domu każdego roku przybywają setki nowych przyjaciół. Wówczas ma się szczęście, gdy kabina prysznicowa wytrzyma 3 lata 🙂 .

3 lata temu wymieniliśmy kabiny w łazience sypialni Przytulnej i Lawendowej. 3 lata… tyle wytrzymała jedna z wymienianych w kwietniu 2016 roku kabin (awaria)… To i tak długo, bo inną poprawialiśmy po 1,5 roku 🙂 . Niby nic wielkiego się nie stało, bo tylko gałka od zmiany strumienia wody na deszczownicę, słuchawkę i hybromasaż została komuś w dłoni. Nienaprawialne!!! To wystarczyło, by środki z wakacyjnego konta zostały przesunięte na nowy projekt 🙂 .

Za to jednak sypialnia Lawendowa ma teraz super prysznic i mamy nadzieję, że cieszyć się nim będą wszyscy przybywający w nasze progi i na swoją sypialnię wybierający właśnie Lawendową.

A CZY BYŁO WARTO?!? Każdy na to pytanie musi odpowiedzieć sobie sam. Nikt nie podejmie za nas decyzji o przeprowadzce i nikt nie zbierze za nas bieszczadzkich (dobrych i złych) doświadczeń. Jedno jest pewne, żeby tu mieszkać nie wolno się bać przeciwności losu. Lubią one bowiem łączyć się w pary 😉 .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

14 − = 11