Ostatnie tygodnie szkoły… Pierwszych kilka dni bez deszczu 🙂 . Ciepło i kwitnąco. Świętują dziś dzień swój wszystkie dzieci. Dorośli też powinni, bo przecież i oni są dziećmi. Wszyscy jesteśmy, więc uznajmy 1 czerwca za swoje święto bez względu na wiek 🙂 .
Maj za nami… Wydaje mi się, że w tym roku przypadła nań pora deszczowa 😉 . Uśredniając padało 5, czasem 6 dni w tygodniu, co sprawiało, że wszytko w koło się zieleniło, ale i… rosła trawa. I to w zabójczym tempie. Słoneczne dni zdarzały się chyba tylko po to, byśmy mogli tę trawę skosić, a i tak pod koniec „rytuału” koszenia zanosiło się na deszcz i cała historia zataczała kolejne koło. 5 dni deszczu – koszenie – 6 dni deszczu – koszenie – i tak dalej, i tak dalej, i tak dalej 🙂 …
Miałam dziś okazję obudzić się wcześniej niż zawsze. Wsiąść w samochód i pojechać, popatrzeć na czary, jakich dokonał maj. Warto było przetrwać porę deszczową 🙂 . Dać Matce Naturze czas i pozwolić działać wedle własnego planu. O ile te pierwsze słoneczne promienie tak miłe są zawsze naszej skórze, po zimie, która każe nam chować się pod warstwami ubrań, o tyle woda daje życie. Dowód na to znalazłam dziś rano.
Nawet koty przestały „drzeć ze sobą koty” i każdy z osobna chłonie błogi ciepły dzień.
Wybaczcie więc majowi, bo dokonał cudów. Czerwiec niechaj zaś nadrabia straty w nasłonecznianiu ziemi i nas 🙂 . Ot, równowaga!
Myślę że lato rozkwitnie w pełni,będzie ciepło i słonecznie.Super fotki dziękuje za magnesik na lodówke