Post z cyklu „poznajemy naszą okolicę”. Okazuje się bowiem, iż 2 lata to żaden czas, by odkryć i poznać miejsce, w którym się mieszka. Zwłaszcza, gdy czasu na szeroko pojęte zwiedzania nie ma się zbyt wiele. Jednak proces zadomowiania się, zapuszczania korzeni, czucia się u siebie, czy jakby tam go jeszcze nazwać – musi swoje trwać.
I tak, dzisiaj z powodu trwającego wciąż remontu, siejącego coraz to większy bałagan w ramach nadawania nowego kształtu i ładu instalacjom, wybrać nam się przyszło do lokalnego kamieniołomu. Ileż to dyskusji i emocji wzbudzał ów projekt na mniej więcej półtora roku wstecz. Ponowne otwarcie kopalni odkrywkowej w Komańczy miało tylu wrogów, co zwolenników. Jedni mówili, że to zły pomysł – wzmoży ruch ogromnych ciężarówek, będzie huk i hałas… Inni z kolei, że przecież to rozwój, kreowanie nowych miejsc pracy, etc. Ja zdania nie miałam, bo chyba nie czułam, że ta kwestia dotyczy mnie osobiście. Wszystkie „za” i „przeciw” brzmiały sensownie i wiarygodnie. Summa summarum kamieniołom otwarto i jedni wciąż się „kwaszą”, a inni cieszą.
Po dzisiejszej wizycie powiem Wam jedno. Nigdy z tak bliska nie widziałam tak ogromnej dziury w ziemi. Ba, byłam w samym jej środku.
Pomijając wszelkie aspekty wydobycia, technologię przetwarzania głazów w kamenie, a tych w kamyczki, żwiry i klińce, zobaczyć przekrój warstw ziemi na tym terenie było dla mnie zjawiskiem. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że struktura geologiczna naszego terenu może być tak urzekająca.
Codziennie przecież stąpamy sobie po naszym podwórku, siejemy trawę, sadzimy kwiaty i warzywa, narzekamy na błoto i inne takie. Ktoś coś czasem powie, jak np. Panowie, którzy wiercili u nas studnię, że tu w Bieszczadach to „kamień” i „skała” i ciężko się wierci. Dziś zobaczyłam to na własne oczy. Byłam, a właściwie wciąż jestem pod wrażeniem. Natura jest zaskakująca!!!
Pani Sztygar – zaznaczam PANI – powiedziała Panu „koparkowemu”, żeby nabrał nam „piasku” i „wysypał tam”. Przemek ładował, a ja pstrykałam 🙂 .
Na pamiątkę zabrałam ze sobą swoje ulubione, jedyne w swoim rodzaju BIESZCZADZKIE MEGA BŁOTO 🙂 🙂 🙂 !!!
Co tam. Buty ważyły tonę, ale warto było!
W Libiążu tez jest kamieniołom, myślę że to nie zakłóci ,w jakiś sposób smolnikowych klimatów