myśl na dziś

Zagnieździła się w mojej głowie myśl i nie chce mnie zostawić w spokoju. To tak, jak z tą piosenką, która utknie nam mimowolnie w głowie i do znudzenia nucimy ją w myślach. Nie wiedzieć czemu przestać dumać nie mogę o pewnej rymowance… Otóż moja koleżanka Jo zwykła mawiać: „You meet people for a season, reason or for life”. Czyli, że niby ci wszyscy, których spotykamy w życiu są w nim na sezon, z jakiegoś powodu lub zostają z nami na całe życie? Dlaczego to do mnie wraca? Starając się pozbyć niniejszej „melodii’ z głowy zaczęłam rozkładać ją więc na czynniki pierwsze.

Wniosek najwcześniejszy: przyznaję – spotkałam wielu sezonowych znajomych. Pracując w Jackson wielu ludzi przewijało się przez miasto na jeden, dwa sezony. Jedni zostawali, inni wyjeżdżali, ale często nasza wspólna praca, czy znajomość odmierzana była przez letni i zimowy sezon. Z perspektywy czasu i doświadczenia powrotu do Polski zauważyłam także, że z pozoru bliskie znajomości nie przetrwały próby czasu i oddalenia. Wyszło na to, że byliśmy dla siebie dobrymi znajomymi na „amerykański sezon” naszego życia.

Idę dalej. To, że spotykamy ludzi z jakiegoś powodu też ma sens. Jedne spotkania mają mniej inne bardziej głębokie podłoże. Raz np. ty chcesz sprzedać, a oni kupić. Czasem się od kogoś czegoś uczysz, a i może spotykasz innych, by oni mogli nauczyć się czegoś od Ciebie (mam taką nadzieję 🙂 ). Niektóre znajomości zmieniają Twój światopogląd – poznajesz dzięki innym nowe rzeczy i stajesz się lepszym, bogatszym w doświadczenia człowiekiem. Przecież nawet i te złe powody spotkań z ludźmi zawsze uczą nas czegoś nowego. Wyciągamy z nich wnioski na przyszłość…

No, a co z tymi ludźmi na życie? Czy tacy też są? Od razu przyszli mi namyśl Rodzice – przecież od dnia, w którym pojawiamy się na świecie egzystujemy wzajemnie w swoich bytach nieustannie. To jednak zbyt OCZYWISTE! Myślę więc dalej.

No, a nasi mężowie/żony? Choć różnie bywa 😉 , to przecież spotykamy ich/je na pewnym etapie życia i przysięgamy sobie, że tylko śmierć ma prawo nas rozdzielić. Jednak, czy to już tyle? Czy lista się tu zamyka??? W sumie to i tak już przecież całkiem pokaźna ilość osób jakie w życiu przyszło nam spotkać.

Myślę dalej… Są jeszcze jedni 😉 . Ci PRAWDZIWI, SZCZERZY i OD SERCA. Ci, z którymi zawsze czujemy się dobrze – nie ważne ile dzieli nas na określonym etapie życia kilometrów, ile upłynęło lat od ostatniego spotkania, ile urodziło się w tzw. międzyczasie dzieci, czym doświadczył ich i nas los… Oni zawsze są. PRZYJACIELE! Wybitny rodzaj człowieka bliskiego sercu z nie wiadomo jakich powodów. Taka siostra choć nie siostra. Brat, ale nie brat 🙂 . Strasznie jestem szczęśliwa, że ostatnie tygodnie (i ten nadchodzący też) obfitują w spotkania z Nimi. Z tymi, których połączył nas przypadek i zostali w naszym życiu na zawsze! 

Dobry u nas teraz nastał czas 🙂 .

2 myśli nt. „myśl na dziś

  1. Chciałbym umieć tak pięknie jak Ty Paulinko opisać moje myśli …… po przeczytaniu Twojego wpisu……
    Ale nie umiem 🙂 więc musisz sobie wyobrazić.
    Na…”Smoliłaś” mądrości …..

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

73 + = 81