To nasz czas :)!
Czas wytężonej pracy oraz okres, w którym spotykamy świetnych ludzi, czyli naszych nowych Gości, a także wracające dusze bieszczadzkie, za którymi się stęskniliśmy! To również czas, kiedy puszczamy wodzę fantazji i próbujemy nowych sposobów na zaspokojenie podniebień Gości. Zdarza się jednak, że stare sposoby sprawdzają się najlepiej! Dziś na tapetę wrzuciliśmy grilowanie :).
Towarzystwo mieszane, więc… I karkówka, i kiełbaska, ale i cukinia zagościły na grilu/stole.
Pomidowry miały swoje „5 minut” – przedstawiamy: smolnikowe caprese, pomidorki z organicznym szczypiorkiem i po prostu pomidorki.
Kozie cudowności też się znalazły:
Wiemy jednak, że bez szumu bieszczadzkiej łąki i mgieł mówiących: „Dobrej nocy”, nasz kolacja byłaby po prostu „grilem” :).
Jedni mówią, że stajemy się tym, co jemy… Ja sądze, że więcej zyskujemy dzięki obcowaniu ze wspólbiesiadnikami i naturą, aniżeli z samego rytuału jedzenia. Wartość dodaną smolinokowej kolacji przedstawimy w zdjęciach:
Piękne fotki, jedzenie pycha!, najlepiej jeść w towarzystwie ludzi mądrych, miłych których lubimy i potrawy które nam smakują ,albo takie których nie jedliśmy w swoim życiu,spróbować ocenić jak nam smakuje i pochwalić osobę która to jedzenie przyrządziła.
Kochani jest cudnie.
Pozdrowienia Dla Jadzi ,Pauliny, Przemka
Ale Wy kochani jesteście 🙂