kółko się nie kręci

Taka ciekawa historia nam się ostatnio przydarzyła. Jak mamy z Przemkiem dobry dzień i fajną przejażdzkę rowerową, to żartujemy z siebie na wzajem jadąc, że nam się kółko kręci. Taki „ha ha” żarcik, totalnie bezsensowny, ale nas jakoś bawi :). Może dlatego, że zgapiony jest z „Juniora”, który tak żartował z Przemkiem, jak chłopaki byli młodzi i kółka im się kręciły w motorach. 

W każdym razie, Przemka tylnie koło doznało urazu. W przedostatnią niedzielę pękła mu szprycha podczas powrotu z Radoszyc… Oj, niezadowolony był strasznie! To właśnie zdarzenie i związane z nim późniejsze perturbacje, natchnęło mnie do napisania niniejszego posta. Będzie wiele o obsłudze klienta, jaką zapewniają, a właściwie jakiej brak, na polskim rynku :(.

Może i Wy spotkaliście się z brakiem sensownego „customer service”. Już wyjaśniam. Kółko, o którym mowa, to produkt firmy EASTON.

Chyba tysiąca kilometrów nie przejechało. Fakt zakupione jeszcze w USA, lecz przedstawicielstwa handlowe firmy są i w Polsce i Europie. Myślimy sobie więc: „Kilka dni i będzie nowa szprycha”. Oj, nie tak jednak szybko :)… Okazuje się, iż europejscy przedstawiciele firmy EASTON nawet nie raczyli odpowiedzieć na maila :(.

Polskim przedstawicielem zaś jest SHIMANO, które i owszem po 10 dniach odnalazło w Holandii potrzebny nam „drucik”, lecz na jego sprowadzenie potrzebuje – BAGATELA – 14 dni :). Ponadto, przeciętny Polak szprychy od SHIMANO kupić nie może, więc musi jakoś kombinować, żeby łaskawie sklep rowerowy zechciał w niniejszej transakcji zakupu uczestniczyć :). Tu kolejny paradoks! Sklep taki – myśleliśmy – pomocny znajdziemy. Przecież serwisujemy nasze rowery w tym samym zawsze. Czemu mieliby odmówić. A jednak, sanockie serwisy rowerowe nie kwapią się, by pomóc ani troszkę. Smutne to!

Zdesperowany Przemek napisał więc do serwisu w USA. Słuchajcie (czytajcie 😉 ) w 3 dni dostaliśmy odpowiedź, że szprycha jest spakowana i gotowa do wysyłki do Polski. Bez pytań o gwarancję, paragon, pośrednika. Mało tego! Serwis wysyła szprychę na własny koszt, bo liczy się dlań ZADOWOLENIE KLIENTA z zakupionego artykułu. Ha – „i masz babo placek”…

Co Wy na to??? My tracimy po mału nadzieję, że w Polsce nadejdą dni, gdzie KLIENT się liczy. Gdzie „po odejściu od kasy” reklamacje będą uwzględniane. 

Przepraszamy za mały „kwas”, ale czasem i o tym trzeba napisać ;). Niech Wam i nam zawsze kólko się kręci :).

Jedna myśl nt. „kółko się nie kręci

  1. Niestety u nas klienta traktuje się jak zło konieczne ,może nie wszyscy ale tak jest w większości ,najlepiej mu sprzedać bzdeta za kupę kasy i cieszyć się ,że znalazło się naiwniaka.Widać że w USA traktują klienta bardzo poważnie,bo wiedzą jak go poważnie potraktują, on do nich wcześniej czy pózniej wróci bo będzie z nich zadowolony.To jest logika handlu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

+ 49 = 50