Nic nie poradzisz. Przyszła wiosna tej zimy i koniec i kropka. Czasem tak bardzo tęskniłam za prawdziwą wiosną, bo w Jackson mieliśmy cztery pory roku: prawie zimę, zimę, jeszcze zimę i bardzo krótkie lato :). Często tak mówili „lokalsi” i było w tym wiele prawdy. Teraz tęsknota, jaką mamy w sercach za puchem i narciarskim szaleństwem jest nie do opisania, więc pisać o niej nie będę :). Nie znam słów, w które można by ją ubrać…
Trzeba cieszyć się tym co jest. I tak dla przykładu NIGDY wcześniej nie odwiedzały nas sikorki, a tu w Smolniku proszę. Słoninka za oknem (która wg Adama Wajraka, nie jest dla nich najlepszym rozwiązaniem, lepsza jednakowoż niż głód) sprawia, że odwiedzają nas dość często.
Całe to sikorkowe zamieszanie sprawiło, iż jako Szczygieł z urodzenia, postanowiłam uszyć nowe zadroski do kuchni. Czekać miały na wiosnę, ale skoro tak już na dworze ciepło…
Ponadto wielki zapał do pracy dopadł Przemka, a że dom nasz potrzebuje troszkę miłości i opieki, którą planowaliśmy okazać mu tej wiosny, dostanie ją już zimą. Przygotowania do odnowienia warstwy drewnochronnej rozpoczęte. Kolor pozostawię na razie w tajemnicy, ale zdradzę, że puszki i pędzle już czekają :).
W spacerze wokół „domostwa” dzielnie towarzyszył mi dziś Mofro, który o dziwo z wielką chęcią pozwolił się fotografować. Gracja kocia w najlepszym wydaniu:
Sami oceńcie… Ja oczywiście jestem mało obiektywna, bo na punkcie Mofra mam kota :). Psiaczki zaskoczyły mnie bardzo! Dzisiaj się usłuchały i „siad” wykonały do zdjęcia.
Myślę, że mimo braku śniegu dom i podwórko prezentują się cudnie. Aż miło było pooddychać naszym bieszczadzkim powietrzem. Niebo jeszcze „groźne”, ale promienie słońca zaczynają nas rozpieszczać.
Więc… Jeżeli Wam się nudzi i nie macie dziś co robić zajżyjcie do nas. Zapraszam na kawę i kruche z jagodami – bieszczadzkimi ma się rozumieć :).
Piękne fotki pozdrawiam dziękuje za zaproszenie na kawę i ciasto