Był kiedyś taki czas, cudowny z resztą, najcudowniejszy (!!!), że moje życie podporządkowane było „TRZEM P PAULINY”. Tak określali mój dzień letnią porą moi znajomi. Każde z „P”, jak się domyślacie, miało swoje znaczenie. Hierarchia była następująca:
- pierwsze „P” Pauliny – pedałowanie… Mój najukochańszy sport. Kolarstwo szosowe! Na rowerze mogłam spędzać godziny, przemierzając kilometry tras w cudownej górskiej scenerii Jackson Hole, Wyoming. Mój pierwszy rower Pinot przewiózł mój tylek „kilka” razy. Cudny czerwony, jak Pinot Noir – stąd z resztą nazwa :). Floro zajął jego miejsce, kiedy „wyrosłam” z Pinot i potrzebowałam nowego roweru, by więcej i szybciej jeździć… Mam je oba i zawsze się uśmiecham, jak wsiadam na Pinot, bo przecież to on robił ze mnie rowerzystkę 😉 i to z niego spadłam wjeżdżając w szopa pracza :). Fajna historia! Kolejna do opowiedzenia pewnego dnia…
- drugie „P” Pauliny – Pilates… Ktoś kiedyś próbował??? System ćwiczeń wzmacniających całe ciało, dzięki, którym człowiek czuje, że może wszystko. Nic go nie boli. Ciało i umysł są w wielkiej harmonii. Ćwiczenia, które stały się dla mnie „religią”, stylem życia;
- trzecie „P” Pauliny – praca… No cóż, żeby żyć musimy pracować :)… My jesteśmy jednak szczęściarzami i udaje nam się w życiu utrzymywać z tego, co robić kochamy!
W ostatnim jednak czasie, od kiedy wróciliśmy, by spełnić nasze marzenie o domu w Bieszczadach, hierarchia moich „P” została zachwiana. Ba… przewartościowana całkowicie przez potrzebę chwili :). Za prywatne sukcesy przyszło nam „zapłacić” wielką cenę, jaką jest brak czasu na życiowe pasje. Trzecie „P” stało się najważniejsze. I też nie było źle! Dzięki temu poznaliśmy cudownych ludzi :). Obiecaliśmy sobie, że „za rok” coś się zmieni – dla nas i naszych Gości. W naszym domu OD ZAWSZE chcieliśmy dzielić się z Gośćmi pasją, jaka w nas jest: do gór, sportu i jedzenia :).
I tak… Krok pierwszy podjęty! PAULINA BĘDZIE INSTRUKTORKĄ PILATES :)! Zapiasałam się na kurs. Kochani, zaczynam 8 marca i już 18 maja (jak dobrze mi pójdzie test) będę instruktorką z certyfilatem i dyplomem, gotową, by „skopać Wam” tyłki :). W pozytywnym oczywiście słowa znaczeniu! Już niebawem pakiety aktywnego wypoczynku w SK – relaks z harmonijnym wysiłkiem w tle. Będzie nam bardzo miło przestawić Was metodzie Pilates. Uważajcie… to uzależnia!
🙂 JESZCZE ZE DWA „P” POWINNAŚ DODAĆ 😛
Super zdjęcia i pasje
Palenetix’sie… brakłoby mi dnia 🙂
no wlasnie ….. „dnia” ……
to sa takie wieczorne „P” 😀
obawiałam się, że tak właśnie napiszesz ;)… może kiedyś powstanie post o wieczornych „P”, ale nie wiem, czy na tym blogu 🙂